Żebyście wiedziały jak wyboistą drogę musiałam przejść żeby tu do Was dotrzeć ;) Ile stresów się najadłam, no ale fakt faktem chyba na to zasłużyłam... tyle milczenia, tak długa nieobecność...niewybaczalne - kara musiała być! Mam jednak nadzieję, że palpitacje jakie dziś zaliczyłam i wzrost ciśnienia,
zrównoważą troszkę bilans mojego przewinienia :D
Miałam zacząć oczywiście inaczej - jak to nieśmiało się z Wami witam, jak to ogromnie przepraszam, ...ale wakacje, ale odwieczny chaos, ale dzieci, ale zakurzona maszyna, ale świetlica, ale nie mam kiedy i takie tam przeróżne - jednak po porannym nieudanym kilkusetnym logowaniu zalałam się czarną rozpaczą i zatraciłam wszelkie wątki :) Teraz nie potrafię już myśleć o niczym tylko o tym jak cudownie, że udało mi się odzyskać dostęp ;-b
Podsumowując - żyję Kochane, całkiem dobrze się mam, wszyscy "sfacebukowani" ze mną, są na bieżąco, także wiedzą, że ogólnie wszystko jest fajnie tylko czasu niet ;) Ogromne nadzieje pokładam w tym, że już....rok szkolny i od 7 do 13 mam teoretyczny spokój, pomijając roczne rozbiegane dziecię ;) Także wymyśliłam sobie, że może jednak coś tam uda się wypchać, uszyć...bo ja już naaaprawdę bardzo tęsknie.
Wiecie co na starcie uszyłam, tak zaległe zobowiązania, że nawet wstyd się przyznać, więc nie powiem kiedy miały być gotowe, bo wstyd! wstyd! wstyd! Co prawda króliczkę uszyłam jakoś w sierpniu, ale ...na pocztę nie dotarłam - no brak słów i tyle, nie ma co się czarować.
Zobowiązałam się do uszycia w najbliższych dniach kilku rzeczy także po nawiedzam Was troszeczkę, tymczasem przedstawiam Helenkowego Aniołka i Króliczkę :***
Przytulam Was mooooocno i słonecznej jesieni życzę!